Siedzisko autorstwa Renate Müller, 1968 |
Lalka czy pluszowy zwierzak kupione w 1910 były z takim samym prawdopodobieństwem wyprodukowane w Sonnebergu jak dzisiejsze zabawki są w Chinach.
Sonneberska Politechnika o profilu Projektowanie Zabawek łączyła zajęcia warsztatowe, wiedzę na temat współczensego designu oraz nowoczesne wciąż na te czasy teorie z kręgu pedagogiki i terapii dziecięcej. Ćwiczenia oparte o szkołę Bauhausu były przeplatane prezentacją poglądów niemieckiego pedagoga Friedericha Fröbela (1782-1852) powstałymi w połowie XIX wieku i dalej rozwijanymi w XX wieku już po jego śmierci.
Friederich Fröbel (1782-1852 |
Jak zauważa Reinhild Schneider - dyrektor Niemieckiego Muzeum Zabawek w Sonnebergu - Niemiecka Republika Ludowa była uboga w materiały i technologię do produkcji zabawek porównywalnych z Zachodem, dlatego twórcy starali się nadać swym zabawkom większą wartość pedagogiczną. *1)
Zdjęcia: R 20th Century Gallery
Pewnego dnia w 1965 roku, na jedne z zajęć w Sonneberskiej Politechnice prowadząca je Helene Haeusler przyniosła kilka worków na cukier wykonanych z juty i dała swoim studentom zadanie polegające na zaprojektowaniu zwierzaków właśnie z tego materiału. Jenak nie zwykłych pluszaków, a zabawek których docelowym przeznaczeniem byłaby pomoc dzieciom niepełnosprawnym w nabywaniu nowych umiejętności, takich jak m.in. trenowanie równowagi, rozpoznawanie kształtów i faktur czy ćwiczenia lepszej koordynacji oko-ręka. Zlecone zadanie wymagało głębszego zastanowienia się. Juta będąc sztywnym materiałem narzucała ograniczone rozwiązania. Helene Haeusler w celu inspiracji zachęcała swoich studentów do odwiedzania przedszkoli i obserwacji dzieci. Chciała zwrócić ich uwagę na to jak się bawią, jakiej wielkości faktycznie są ich dłonie, czego potrzebuje niepełnosprawne dziecko by opanować nową umiejętność, poznać o stopień wyżej otaczający je świat i własne ciało.
Zdjęcia: Monika Höfler
Renate Müller była jedną ze studentek biorących udział w tym ćwiczeniu. Rozwiązując postawione zadanie przyjęła założenie, że jej zabawki muszą być wytrzymałe, odporne na szuranie, przewracanie, wspinanie się i stawanie, czy bujanie się na nich, jednocześnie będąc na tyle wizualnie pociągającymi i urokliwymi by wzbudzać naturalną chęć zabawy nimi przy pierwszym kontakcie. Zdecydowała się na połączenie wymaganej w zadaniu juty ze skórą zyskując jednocześnie kontrast między szorstkim a gładkim, matowym a błyszczącym.
Zwierzyniec Renate Müller. Zdjęcie: R 20th Century Gallery |
Rodzina Müllerów posiadała fabrykę zabawek H. Josef Leven KG, gdzie Renate w międzyczasie także pracowała i nabywała doświadczenia. To pomogło jej fizycznie zrealizować swoje projekty. Zwierzaki zadebiutowały w 1967 roku na Targach Zabawek w Lipsku. Zostały zauważone, następnie rozpowszechnione i testowane na terenie szpitali psychiatrycznych oraz w klinikach i przedszkolach o specjalnym profilu na terenie całej NRD. Odnotowano poprawę samopoczucia i pomoc w rozwoju wśród wielu niemieckich dzieci, co dało impuls Renate do poszerzania rok rocznie swojej kolekcji, w której obecnie obok wielki nosorożców czy misi, znaleźć można słonie, żyrafy, ryby o rozmiarach siedzisk, aż po ptaki i mniejsze wersje zwierząt mieszczące się w dłoniach.
Zdjęcie: Klaus Dietrich Zeutschel |
Słonie i kręgle z juty i skóry zaprojektowane w 1968 przez Renate Müller
W tym samym czasie spółdzielcza fabryka zabawek kontynuowała produkcję nie uwzględniając jej wkładu w ich zaprojektowanie i nie wynagradzając w żaden sposób. Szczęśliwie kiedy upadł mur berliński i spółdzielnia została zamknięta, Renate udało się w 1991 roku odkupić prawa do ich autorstwa i własności oraz opatentować sposób ich produkcji. Kartonowe wzorniki wiszące w jej obecnej pracowni, maszyna do szycia czy narzędzia stolarskie, których używa dzisiaj to te same, których używała w latach 60-tych, z tą różnicą, że jej studio stanowi teraz strych stuletniego domu rodzinnego w Sonneberg. Po tym zamieszaniu z prawami do ich autorstwa od 1991 zdecydowała się pracować wyłącznie samodzielnie. Wiem, że każdy egzemplarz jest ręcznie zrobiony przeze mnie i że jakość jest taka na jakiej mi zależy, bez pójścia na kompromisy *1).
Renate Müller w swojej pracowni. Zdjęcie: Monika Höfler |
Obok produkcji nowych, dostaje też modele do naprawy, głównie od właścicieli, którzy chcą przekazać któregoś ze zwierzaków swoim wnukom dając szansę trzeciemu pokoleniu do zabawy z modelami projektu Müller. Jednakże samodzielna praca przy konstrukcji zabawek staje się coraz bardziej trudna do wykonania. Większe wersje jej zwierzaków mają w zasadzie strukturę mebla - posiadają wewnętrzną drewnianą konstrukcję nośną pokrytą osnową z juty i wypchaną szczelnie trocinami. Wypychanie poszycia trocinami wymaga siły, a od obcowania z pyłem drewnianej wełny przez wiele lat, Renate aktualnie w wieku 66 lat, nabawiła się stałego, uciążliwego kaszlu. Z tych powodów co raz wyraźniej przesuwa swoją działalność od ręcznej produkcji zabawek w stronę projektowania placów zabaw w rodzinnym Sonnebergu. Ma nadzieję, że dzieci w tych przedszkolach nauczą się samodzielnego myślenia, tak jak ona sama musiała.
We wschodnich Niemczech, odcięci od szerszego świata projektowania z Zachodu, skoncentrowaliśmy się na własnych pomysłach. Młodzi projektanci, których obserwuję dzisiaj, szukają i rozglądają się po całym świecie, biorąc część stąd, a część stamtąd. Wiedzą tak dużo - to jest rozpraszające. W swojej młodości wiedziałam, że muszę znaleźć własną drogą z własną duszą, własną siłę i własne pomysły. I to jest przyczyna, dla której stworzyłam tę kolekcję *1).
Większość swojego życia Renate spędziła w malowniczym Sonnebergu, w dawnej NRD, dlatego jej terapeutyczne zabawki były mniej znane w zachodniej części Niemiec i poza ich granicami. Pomocna w ich promocji była jej pierwsza retrospektywna wystawa w Stanach Zjednoczonych w nowojorskiej galerii R 20th Century, która odbyła się rok temu. Właściciel galerii natknął się na zabawki Müller w jednym z antykwariatów w Kolonii w 2005 roku, potem w Dusseldorfie i na aukcji w Monachium budując sukcesywnie ich drobną kolekcję. Dodatkowo na wystawę Muller stworzyła 60 nowych zabawek, w tym kilka na tyle dużych, że spokojnie zmieściłby się w nich człowiek.
Wieloryb z 1972 oraz unikatowy miś Guliwer stworzony w 1993 to przykłady
większy zabawek Renate Müller - Guliwer jest wielkości człowieka.
To co mnie urzeka w zabawkach Renate Müller to ich synteza, wypracowany unikatowy charakter i brak kokieterii czy marketingowego nadęcia. Urocze na tyle by wzbudzić chęć zabawy i uśmiech na twarzy, wytrzymałe wystarczająco by wytrwać dziesięciolecia przedszkolnych wygibasów, a dodatkowo zbudowane na przeświadczeniu, że zabawa pomaga w naturalny sposób poznać i dowiedzieć się czegoś więcej o nas samych i otaczającym nas świecie. Ich przeznaczenie jest bardziej instytucjonalne, podobnie jak ich ceny. Duży hipek kosztuje aktualnie 1350 euro - dlatego osobie prywatnej może być trudniej nabyć jedną z nich, tym bardziej jeśli planuje przykładowo po trzech latach pozbyć się jej z braku miejsca. Biorąc jednak pod uwagę wartość intelektualną i estetyczną w nich zawartą oraz pracę potrzebną do ich realizacji cena jest sumą wypadkową tych składników.
Skromna część müllerowego zwierzyńca
Naturalność i energię samej Renate Müller można zobaczyć w krótkim filmie nakręconym przez przedstawicieli galerii R 20th Century w jej pracowni w rodzinnym Sonneberg:
Galeria R 20th Century wydała także katalog o życiu i twórczości Renate Müller. Z niecier- pliwością czekam na jego odbiór. Po zapoz- naniu się z nim z pewnością podzielę się na lelefantowym blogu dodatkowymi informacja- mi i ciekawostkami nie zawartymi w powyż- szym poście.
Bibliografia: